Zwiedzając Istrię, słynny chorwacki półwysep, pełen rozmaitych atrakcji i ciekawostek, co rusz natrafiamy na urokliwe miasteczka. Swoim pięknem i klimatem urzekają zwłaszcza te, które położone są na wybrzeżu Morza Adriatyckiego. Dziś opowiem Wam o Rovinju, maleńkim miasteczku w zachodniej części Istrii, które możecie zobaczyć podczas jednej spośród wycieczek objazdowych do Chorwacji, jakie przygotowało dla Was Biur Podróży Rego-Bis.
Najpiękniejsze miasto Istrii
Rovinj w opinii wielu podróżników uchodzi za najpiękniejsze miasto całej Istrii. Trudno się z tym nie zgodzić, kiedy bliżej przyjrzeć się miasteczku, położonemu na półwyspie, oblewanym z trzech stron przez lazurowe wody Morza Adriatyckiego. Rovinj, jak zresztą wszystkie miasta i miasteczka na Istrii, dzielił jej bogatą historię, czerpiąc obficie ze skarbca rozmaitych wpływów, pod którymi się znajdował. Najdłużej panowali tutaj Wenecjanie, bo przez ponad pięć wieków, nie powinno zatem dziwić, że charakter Rovinja jest na wskroś wenecki. Stare Miasto, położone na wysuniętym w morze cyplu i otoczone wodami Adriatyku, przypomina swym kształtem owal. Centralnym punktem miasta, wznoszącym się na wzgórzu, do którego wiedzie przyjemna droga wąskimi, romantycznymi uliczkami, jest barokowy kościół katedralny św. Eufemii z Chalcedonu, patronki miasta, wzniesiony przez Wenecjan w I poł. XVIII w. Jego licząca sobie 61 metrów campanila przypomina jako żywo dzwonnicę bazyliki św. Marka w Wenecji, której zresztą jest kopią. Katedra otoczona jest przepięknym parkiem, pełnym soczystej zieleni. Spacerując pośród jego drzew i krzewów, można podziwiać okolicę - widok z tego miejsca jest urzekający! Nasz wzrok może błądzić to po lśniących, mieniących się różnymi odcieniami błękitu, wodach Adriatyku, to po rozrzuconych wokół wyspach i wysepkach, to po czerwonych dachach jasnych, wzniesionych jeszcze za czasów weneckich, kamienic. Wszystko to dodaje miasteczku niewątpliwego uroku i odpowiada za jego prawdziwie romantyczny charakter.
Na Istrii jak na Lazurowym Wybrzeżu
Rovinj bywa też częstokroć nazywany chorwackim Saint-Tropez. Nie ma chyba w tym sporo przesady, jeśli weźmie się pod uwagę położenie Rovinja, jego klimat, położenie miasteczka, jego zabudowę, popularność wśród turystów, przede wszystkim zaś swego rodzaju ekskluzywność, objawiającą się niestety głównie cenami, co nie zachęca zbytnio do długiego przesiadywania w tutejszych restauracjach, skłania natomiast jednak do bardziej aktywnego wypoczynku, a ten można rozplanować w rozmaity sposób. Na pewno warto się wybrać na spacer nadmorskim bulwarem wokół Starego Miasta - będziemy wówczas mieć obraz miasteczka, zamkniętego z trzech stron wodami Adriatyku, z dolnej niejako perspektywy. Po takim przejściu trzeba koniecznie wybrać się na wzgórzę, do wspominanych wcześniej katedry i parku, by spojrzeć na miasto i okolicę z góry. Jeśli ktoś będzie się czuć na siłach, może się również wspiąć na katedralną wieżę, po starych, drewnianych schodach, by jeszcze pogłębić perspektywę panoramy. Snując się po wąskich, zamkniętych w większości dla ruchu samochodowego, uliczkach, warto odnaleźć trzy ocalałe - spośród niegdysiejszych siedmiu - bramy murów miejskich z VII w. Zajrzyjmy też koniecznie na Rynek, z budynkami użyteczności publicznej, w tym z Ratuszem, jako żywo przypominającymi o weneckim charakterze Rovigno (bo tak się po włosku zowie Rovinj), wybierzmy się na miejskie plaże, gdzie konserwatyzm miesza się z bardziej liberalną formą wypoczynku, wreszcie zajrzyjmy do portu jachtowego, by przekonać się, że porównania do Saint-Tropez wcale nie są przesadzone.