Kiedy mówimy o Adriatyku, nasze myśli niemalże odruchowo wędrują ku Chorwacji. Każdy od razu wyobraża sobie skąpane słońcem plaże Dalmacji, Kvarneru czy też Istrii. Tymczasem również niewielka Słowenia, jeden spośród krajów alpejskich, kojarzona zazwyczaj jako państwo tranzytowe w drodze ku wypoczynkowi nad chorwackim morzem, posiada dostęp do Morza Adriatyckiego. Linia brzegowa Słowenii liczy sobie zaledwie 44 kilometry, jednakże bogactwem swoich atrakcji może zachwycić niejednego, nawet najbardziej wymagającego, turystę. Biuro Podróży Rego-Bis przygotowało dla Was ofertę interesującej wyprawy do tego kraju, podczas której możecie zobaczyć i słoweńskie wybrzeże wraz z jego perełkami, także, a może przede wszystkim, architektonicznymi. Jedną z nich jest niewątpliwie Piran, chorwacki Dubrownik, o którym Wam dziś opowiem.
Historia Piranu
Piran to niezwykle stare miasto, którego korzenie sięgają czasów nie tylko rzymskich, ale i greckich. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego przetoczyły się przez jego okolice kolejne fale barbarzyńskich ludów, w tym Awarów i Słowian, on zaś powoli podupadał, a wraz nim jego romańska ludność. Szybko jednak podniósł się z ruiny, kiedy to w VII w. dostał się w sferę wpływów Bizancjum. Wpływy słowiańskie, romańskie i bizantyńskie w mieście przenikały się wzajem, jakkolwiek od X w. Piran w zasadzie na dobre już wpadł w orbitę wpływów Wenecji, oficjalnie jednak częścią Republiki Weneckiej stał się w 1283 roku. Jej losy dzielił aż do końca XVIII w., kiedy to na krótko dostał się w ręce Austriaków, później Francuzów, następnie Włochów, potem na kilka lat stał się zdobyczą wojsk napoleońskich. Po kongresie wiedeńskim stał się częścią Imperium Habsburgów i czasy te były okresem największej prosperity dla miasta. Władza Austro-Węgier nad Piranem dobiegła końca w 1918 roku, kiedy to powstało Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców (SHS), przemianowane później na Królestwo Jugosławii. Mimo przynależności do na wskroś słowiańskiego państwa, Piran wciąż zachowywał włoski charakter, a zdecydowaną większość jego mieszkańców stanowili Włosi, na co dzień posługujący się swoim ojczystym językiem. Tak było aż do czasów komunistycznej Jugosławii, która postanowiła wyrugować stąd Włochów, język włoski i włoską kulturę. O ile w zasadzie z tymi pierwszymi się to udało, to już z ostatnią rzeczą niekoniecznie - miasto nadal nosi wenecki charakter i stanowi perłę weneckiej architektury w Słowenii.
Co zwiedzić?
Kiedy zdążamy do położonego na półwyspie miasta, zjeżdżając do niego z góry, bo tak prowadzą do niego drogi, wymuszone niejako przez ukształtowanie terenu, jego czerwone dachy i lokalizacja jako żywo przypominają chorwacki Dubrownik. Wpływy Wenecji, którym przecież i Dubrownik zawdzięcza swe oblicze, są tutaj nad wyraz dobrze widoczne. Charakterystyczną dominantą miasta jest katedralny kościół św. Jerzego z XII w. wybudowany na szczycie wysokiego klifu, od którego odgrodzony jest, podobnie jak od miasta, dość wysokim murkiem. Warto zatem zdecydowanie udać się na spacer do katedry, przeciskając się stromymi i wąskimi uliczkami, przywodzącymi na myśl Dalmację czy Wenecję właśnie, miejsce bowiem jest naprawdę cudowne. Zresztą katedralna dzwonnica, na którą chętni mogą się wdrapać, przypomina włoskie campanile, a nawet szczyci się dzwonem, który jest mniejszą kopią weneckiego dzwonu św. Marka. By dostać się do katedry św. Jerzego, najlepiej ruszyć z Placu Tartiniego. To dziś serce miasta, główny deptak i prawdziwa chluba Piranu. To tutaj zazwyczaj odpoczywają turyści, by poczuć wenecki klimat słoweńskiego Dubrownika. Co ciekawe, ten piękny rynek jest stosunkowo młody, gdyż pochodzi dopiero z II poł. XIX w. (powstał w miejscu zasypanego portu), nazwę swoją zawdzięcza zaś Giuseppe Tartiniemu, włoskiemu kompozytorowi i skrzypkowi, który w Piranie przyszedł na świat. Przy Placu Tartiniego koncentrują się też jedne z ciekawszych zabytków miasta, pamiętające czasy daleko dawniejsze, aniżeli sam Plac, tj. rodzinny dom Tartiniego czy tzw. Dom Barokowy. Godne uwagi są także sukiennice, ratusz, położony na wzgórzu nieco ponad miastem klasztor franciszkanów, przede wszystkim zaś mury miejskie. Skusicie się zatem na to, by aktywnie spędzić czas w Słowenii i poznać ją choć trochę? Biuro Podróży Rego-Bis zadba z pewnością o to, aby było to dla Was niezapomniane przeżycie!